Od kręcenia korbą do systemu „keyless”. Jak ewoluował kluczyk samochodowy?

kluczyk samochodowy land rover

Kluczyki samochodowe przeszły na przestrzeni dziejów naprawdę długą drogę. Początkowo, funkcję kluczyków spełniały rozmaite korby, przełączniki, a nawet kable, a niektórzy pionierzy motoryzacji w ogóle uznawały ten element wyposażenia za zbędny. Obecnie, w najnowszych samochodach, mamy do czynienia z prawdziwymi technologicznymi „monstrami” – kluczykiem można nie tylko otworzyć auto lub odpalić silnik, ale przywołać samochód, a także.. zaparkować. Można się więc zastanowić: czy za kilkanaście lat ktoś jeszcze będzie używał kluczyków, skoro wszystko zmierza w stronę komfortu użytkowania pojazdu? Prześledźmy historię kluczyka samochodowego od początków do przyszłości.

Kluczyk niczym telefon komórkowy

Wcale nie chodzi tutaj o to, że telefony komórkowe przejęły funkcje kluczyka samochodowego. No dobra, może trochę o to, ale o tym będzie można przeczytać w jednym z ostatnich akapitów tego tekstu. Każda osoba, która urodziła się na przełomie 9 i 10 dekady XX wieku, doskonale pamięta, jak kiedyś wyglądały pierwsze telefony komórkowe.

Wszystko zaczęło się od prostych, a nawet skrajnie prostych (telefony zasilane zwykłymi „paluszkami”) rozwiązań technologicznych i stosunkowo niewielkich możliwości, by z biegiem lat telefony komórkowe przekształciły się w mocne komputery z prawdziwego zdarzenia, które każdy z nas nosi teraz w kieszeni.

Oczywiście, porównywanie kluczyków samochodowych z telefonami komórkowymi dla niektórych może stanowić pewne nadużycie, bowiem ten drugi segment ewoluował o wiele szybciej. Jednak historia kluczyka do samochodu również jest pełna zwrotów akcji, ślepych zaułków, nietrafionych rozwiązań technologicznych, ale również takich, które nie trafiły po prostu na swój czas i na ich wdrożenie trzeba było długo poczekać. Zacznijmy jednak od początku.

1908 – po co komu kluczyk..?

Co prawda, za pierwszy seryjnie produkowany samochód uznawany jest debiutujący w 1908 roku Ford T, jednak nie należy tego utożsamiać z faktem wyjechania jakiegokolwiek auta na drogę po raz pierwszy w historii. Przewóz osób tym środkiem transportu odbywał się już przynajmniej od kilkunastu lat i nikt nawet nie wiedział, czym w ogóle jest kluczyk samochodowy.

Korba do uruchamiania silnika
Ogłoszenia o sprzedaży takich korb, nadal można spotkać na portalach aukcyjnych. Źródło: https://thumbs.img-sprzedajemy.pl/1000x901c/f0/16/63/korba-do-uruchamiania-silnika-robur-silniki-osprzet-leszno-493890577.jpg

Nie było go po prostu na wyposażeniu aut – rozruch silnika następował w inny sposób, o zamykaniu drzwi nie wspominając (nikt nie pomyślał wówczas o tym, że auto warto zamknąć). Osoby, które przed wejściem do samochodu szukają w odmętach kieszeni swoich kluczyków przez 10 minut, mogłyby po przeczytaniu tego zdania westchnąć z zachwytu. Niestety, mimo, że wówczas nie trzeba było pamiętać o kluczach, to jednak uruchamianie silnika było bardzo niewygodne i nastręczało innych trudności, a i trzeba było móc pochwalić się niezłą krzepą.

1916 – no dobra, kluczyk jednak może się przydać

Pierwszy kluczyk samochodowy (lub coś na kształt) pojawił się prawie dekadę po tym, jak na rynku zadebiutował Ford T. Warto tu wspomnieć, że to nie inżynierowie Forda wpadli na ten pomysł – kluczyk pojawił się w 1916 roku za sprawą Cadillaca i modelu Type 53.

Cadillac Type 53
Cadillac Type 53 – pierwsze auto wyposażone w kluczyk. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Inni producenci samochodów przekonali się, że wyposażanie samochodu w kluczyk jednak ma sens, dlatego coraz więcej manufaktur decydowało się na taki krok. Oczywiście nie znaczy to, że od 1916 roku wszystkie produkowane auta posiadały kluczyki i można było je uruchomić w sposób taki sam, jak to robimy dzisiaj.

Na poniższym wideo można zobaczyć, jak wyglądał cały proces. Widzimy, że mimo obecności kluczyka w stacyjce, nadal trzeba było kręcić korbą w celu uruchomienia silnika. Ale uspokajam – to nie jedyna opcja na odpalenie Forda T i przez wielu ówczesnych użytkowników samochodu była ona traktowana raczej jako wyjście awaryjne.

Jak odpalić Forda T?

W dalszej części materiału wideo możemy zobaczyć, jak odbywa się uruchamianie samochodu bez użycia mało poręcznej korby – w późniejszych egzemplarzach Forda T było to możliwe dzięki opatentowaniu w 1911 roku elektrycznego układu zapłonowego oraz rozrusznika. Wystarczyło tylko przekręcić kluczyk w celu uruchomienia instalacji elektrycznej, po czym nacisnąć pedał – silnik palił „od strzała”.

Rozruszniki po raz pierwszy pojawiły się w samochodach Cadillaca (Model 30) już w 1912 roku, a Ford wprowadził je do swoich aut siedem lat później. Wydawałoby się, że to już definitywny koniec kręcenia korbą… No ale to byłoby zbyt proste – taki system uruchamiania silnika był oferowany jeszcze przynajmniej kilkadziesiąt lat. Był w niego wyposażony m.in. Zaporożec 968M, którego produkcja zakończyła się dopiero w 1994 roku.

Zaporożec 968M
To w miarę współczesne auto, nadal uruchamiane było korbą. Źródło: https://leftlane.pl/wp-content/uploads/2017/12/zaporozec2.jpg

Sposoby na wygodniejsze i „ostateczne” uruchamianie aut z tamtego okresu były różne: w niektórych modelach pojawiały się specjalne przyciski, dźwignie, manetki – funkcjonujące oczywiście dopiero po przekręceniu kluczyka. Ale były to rozwiązania kilkukrokowe – gdzie temu do wygody, jaką oferują dzisiejsze kluczyki samochodowe..?

1935 – wypadałoby jednak zamknąć samochód na klucz

Obecne kluczyki do samochód, chociaż nie wiadomo, jak bardzo skomplikowane, tak naprawdę mają za zadanie spełniać dwie funkcje: odpalać/gasić silnik oraz otwierać/zamykać drzwi do auta. W początkowych latach rozwoju motoryzacji nie było to jednak standardem – większość ówcześnie poruszających się po drogach samochodów w ogóle nie była wyposażona w zamki. Co było powodem? Czy w tamtych latach nie istniała przestępczość?

Uruchamianie silnika - przełącznik
Niby kluczyk jest, jednak nadal trzeba coś naciskać, podciągać.. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Oczywiście nie – powodów, dla którego producenci samochodów nie decydowali się wyposażać swoich produktów w zamki, było kilka. Po pierwsze: nawet, jeżeli właściciel samochodu  zamknąłby drzwi na klucz, to i tak bez problemu można byłoby się do niego dostać – pamiętajmy, jakich materiałów używano do konstrukcji pierwszych aut.

Poza tym, liczba ówcześnie poruszających się po drogach była tak niewielka (a poruszały się nimi głównie prominentne osobistości) , że złodziej z pewnością długo nie mógłby cieszyć się swoim łupem – zostałby namierzony w mgnieniu oka i zapewne surowo ukarany.

Ostatnią kwestią utrudniającą kradzież był fakt, że samochodem zwykle podróżował właściciel wraz z uzbrojoną służbą, która pilnowała auta w czasie jego nieobecności – żaden złodziej nie byłby na tyle głupi, żeby ryzykować życie dla rabunku.

Zresztą, kto by się przejmował złodziejami.. można znaleźć liczne historie o tym, jak ówcześni właściciele Fordów T zostawiali kluczyk w stacyjce, bo tak było wygodniej.

Szybko rosnąca liczba prywatnych właścicieli samochodów skłoniła ich producentów do pochylenia się nad kwestią rozwinięcia obecnie istniejących (lub nieistniejących) zabezpieczeń antykradzieżowych. W 1914 roku, w samochodach Scripps-Booth  montowano pierwsze na świecie systemy centralnego zamka samochodowego, które jednak nie przyjęły się na ówczesnym rynku zbyt dobrze.

Wtedy także pojawił się pierwszy system antykradzieżowy, który obecnie możemy chyba nazwać immobilizerem. Miał on dość prymitywną budowę – jego działanie polegało po prostu na połączeniu kabli w odpowiedniej kolejności. Gdy właściciel auta pomylił się lub samochód próbował ukraść złodziej nieznający odpowiedniej konfiguracji, system uruchamiał alarm. Całość była zamontowana w topornej obudowie, bardziej przypominającej kostkę Rubika lub puzzle. Ale zawsze to jakiś krok naprzód.

Schemat pierwszego opatentowanego immobilizera
Toporna konstrukcja, ale swoje zadanie spełniała. Źródło: https://patents.google.com/patent/US1300150

Prawdziwej rewolucji na ówczesne czasy dokonał koncern General Motors, który wprowadził na rynek zamki samochodowe współpracujące z kluczykami z sześcioma nacięciami – rozwiązanie to okazało się na tyle skuteczne, że było z powodzeniem wykorzystywane jeszcze przez kilkadziesiąt lat.

No ale. Mimo postępów w dziedzinie zabezpieczenia samochodu przed kradzieżą, ciągle mówimy tutaj o co najmniej dwóch kluczach – jeden służył do zamykania drzwi lub bagażnika, a drugi do uruchamiania układu zapłonowego. No i nadal trzeba było przeprowadzać procedurę rozruchu.  Problem częściowo rozwiązał Chevrolet, wprowadzając kluczyki z dziesięcioma nacięciami. Rozwiązał, ale tylko w przypadku samochodów własnej produkcji – inni producenci nie podchwycili tego pomysłu.

1949 – toporny zamek, który nigdy nie zawiedzie

Należy zdawać sobie sprawę, że w tamtych czasach zamki w drzwiach były potrzebne nie tylko po to, aby chronić auto przed dostępem osób niepowołanych. Wówczas dochodziło do wielu wypadków, wszakże ludzie dopiero oswajali się z motoryzacją – często podczas takich zdarzeń drogowych zdarzało się, że drzwi samoczynnie otwierały się, wyrzucając pasażerów na zewnątrz pojazdu io powodując śmiertelne obrażenia.

Sytuację w tej materii usiłował zmienić Mercedes, wprowadzając na rynek zamki stożkowe, które miały przed tym chronić. Rozwiązanie przyjęło się – można nawet przytoczyć krążący wśród właścicieli Mercedesów żart: ponoć auto to najlepiej brzmiało właśnie podczas zamykania drzwi..

Również 1949 – nareszcie. Bez dźwigni, przycisków i lewarków

Któż inny, jak nie Amerykanie, mógł wpaść na taki pomysł? Można powiedzieć, że sposób, w jaki obecnie uruchamiamy silnik samochodu, zawdzięczamy producentowi samochodów Plymouth. Według wielu źródeł, to właśnie w tych autach po raz pierwszy można było uruchomić układ zapłonowy i rozrusznik, po prostu przekręcając kluczyk w stacyjce – dokładnie tak, jak robimy to dzisiaj. A przynajmniej te osoby, które wciąż mają samochody wyposażone w standardowy kluczyk, bez „keyless”.

Plymouth
W samochodach Plymouth w końcu można było „normalnie” odpalić silnik. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

1956 – powrót do idei centralnego zamka

Wspominałem już wcześniej, że pierwszy centralny zamek pojawił się w 1914 roku, jednak nie zyskał popularności – nie trafił po prostu na odpowiednie czasy i podatny grunt. Z biegiem lat sytuacja oczywiście ulegała zmianie, co skrzętnie wykorzystał amerykański Packard, właśnie w 1956 roku.

Ku uciesze wszystkich, tym razem się udało – za jednym przekręceniem kluczyka można było jednocześnie zablokować wszystkie zamki w samochodzie. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie, że kiedykolwiek w dziejach motoryzacji w ogóle mogło być inaczej…

1980 – co tam kluczyki. Klawiatura – to jest przyszłość

Od momentu, w którym można już było nosić w kieszeni jeden, wielofunkcyjny kluczyk samochodowy, systemy uruchamiania silnika i otwierania zamków nie zmieniły się zbyt mocno. Taki „zastój” na rynku motoryzacyjnym był nie do pomyślenia – klientów trzeba było kusić coraz to nowszymi rozwiązaniami, dlatego w latach 80. XX wieku narodziła się idea dostępu bezkluczykowego. Nadal jednak, prócz samej idei, nie miało to zbyt wiele wspólnego z obecnie stosowanymi rozwiązaniami.

Nie było kart, zdalnych pilotów, breloczków, była natomiast klawiatura. Działało to w ten sposób, że trzeba było po prostu wprowadzić za jej pomocą wcześniej zdefiniowany kod. Korzystanie z tego typu rozwiązania mogło niekiedy wydawać się śmieszne, jednak był to marketingowy strzał w dziesiątkę – amatorzy nowych technologii w motoryzacji decydowali się na określone modele samochodów tylko dlatego, że były one wyposażone w taki „bajer”.

Dostęp do samochodu na PIN szczególnie docenili właściciele samochodów, posiadający również rodzinę. Bez problemu można było otworzyć auto i zabrać z niego np. zakupy, nie posiadając kluczyka. Mało tego, niewielką klawiaturę w pobliżu klamki można spotkać w obecnie produkowanych samochodach – dobrym przykładem jest np. Lincoln MKZ.

Klawiatura w Lincoln MKZ
Rozwiązanie ostało się do dziś. Źródło: https://www.thetruthaboutcars.com/wp-content/uploads/2012/05/94-550×383.jpg

1982 – kluczyk był, klawiatura była, czas na pilota

Klawiatura na drzwiach to fajna sprawa i z pewnością mówi wiele o zaawansowaniu technologicznym auta, jednak w 1982 roku okazało się, że nie jest ona niezbędna, aby skutecznie chronić auto przed ciekawskimi – oczywiście na tamte czasy.

Kolejnego już przełomu w tej dziedzinie dokonał Renault, wprowadzając na rynek model Fuego, wyposażony w pieszczotliwie nazywany Le Plipem, pilot.

Renault Fuego - pilot
Renault jako pierwszy oferował otwieranie drzwi „z pilota”. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

No ale koniec zachwytów, bowiem urządzenie nie było w pełni dopracowane. Przede wszystkim, transmisja danych między pilotem a samochodem opierała się na falach w spektrum podczerwieni, więc aby cały system zadziałał, trzeba było trafić wiązką bezpośrednio w odbiornik. Czy było to trudne? Cofnijcie się o kilkanaście lat wstecz u przypomnijcie sobie wymianę danych przez moduł podczerwieni w telefonach komórkowych. Musiały one leżeć obok siebie, niemal stykając się modułami IrDA.

Rozwiązanie to nie było też super-bezpieczne, a przecież samochody w tamtych czasach potrafiły kosztować majątek. Niemniej jednak producenci późniejszych rozwiązań wiedzieli już, co poszło nie tak i dzięki temu mogli nie popełniać już tych samych błędów.

1989 – Renault swoje, Amerykanie swoje, a Subaru swoje..

W samochodach produkcji europejskiej dominowało otwieranie samochodu z pilota, w Ameryce natomiast, nadal kombinowano z małymi klawiaturami przy drzwiach. Własne, przedziwne rozwiązanie postanowił wdrożyć producent Subaru, oferując wprowadzanie kodu nie za pomocą klawiatury, a… klamki. Jak to działało?

Załóżmy, że dostęp do auta jest warunkowany kodem PIN: 2918. Co musi zrobić właściciel, żeby otworzyć drzwi? Podejść do auta i najpierw pociągnąć za klamkę dwa razy, po czym odczekać chwilę i zrobić to ponownie – tym razem dziewięć razy. Potem znów chwila przerwy, jedno pociągnięcie, krótki wdech i na koniec osiem pociągnięć. Pstryk – drzwi otwarte.

Subaru Legacy GT
Subaru zaaplikowało rozwiązanie m.in. w modelu Legacy. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Moża zadać sobie pytanie: kto w ogóle wpadł na tak absurdalny pomysł? Widocznie w Japonii ludzie bardzo często musieli w tych czasach zostawiać kluczyki w zaryglowanym aucie..

Mała wskazówka: widząc na ulicy pięknego klasyka marki Subaru i bliżej niezidentyfikowaną osobę, która przez dłuższy czas „szarpie się” z klamką, nie dzwońcie od razu na Policję. Być może tą osobą jest biedny właściciel pojazdu, od pięciu minut „wklepujący” kod PIN.

1993 – koniec z celowaniem w odbiornik

Wolną amerykankę w dziedzinie zabezpieczenia samochodów przed kradzieżą w naszej części świata postanowiła ukrócić Unia Europejska, normalizując częstotliwość i specyfikację systemu, która powinna być stosowana w pilotach do zdalnego odblokowania drzwi auta. Przede wszystkim, podczerwień zastąpiono komunikacją radiową – dzięki temu właściciele samochodów nie musieli już ze snajperską precyzją celować pilotem w odbiornik.

1998 – immobilizer obowiązkowym wyposażeniem

Unia Europejska zdecydowała również, że od roku 1998, każdy produkowany samochód musi być wyposażony w immobilizer. Trend od razu podchwyciły inne kraje, jednak nie od razu. Kanada wprowadziła podobne wymogi dopiero w 2007 roku, a Brazylia – w 2011.

Również 1998 – początki dostępu bezkluczykowego

Fundamenty pod to, co znamy obecnie ze współcześnie produkowanych samochodów, położył Mercedes. W 1998 roku zaprezentował on model klasy S (W220), który był naszpikowany nową technologią, również w dziedzinie zabezpieczenia przed kradzieżą. W jej opracowaniu pomogła firma Siemens.

Keyless Go, bo tak nazywał się ten system, pozwalał odblokować zamki bez wyciągania kluczyka z kieszeni – wystarczyło podejść na odpowiednio bliską odległość i po prostu pociągnąć za klamkę – blokada była zwalniana i zamki odblokowywały się. Podobny mechanizm był stosowany w celu zamknięcia drzwi – trzeba było albo nacisnąć odpowiedni przycisk na klamce, albo po prostu oddalić się na pewną odległość. Wówczas system blokował drzwi automatycznie.

System Keyles GO
Tak działał system Keyless Go Mercedesa. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Mało tego, odpalenie silnika również nie wymagało wkładania kluczyków do stacyjki – wystarczyło tylko nacisnąć odpowiedni przycisk na konsoli. Oczywiście było to rozwiązanie tylko dla bogatych, dostępne w wysoko wyposażonych wersjach klasy S.

2000 – Renault i te jego pomysły

Francuska marka jako pierwsza wprowadziła na rynek auto otwierane pilotem, jednak najwyraźniej inżynierowie koncernu mieli w tamtych czasach bardzo dużo pomysłów, dlatego szybko porzucili ideę pilota na rzecz elektronicznej karty.

Karta elektroniczna Reanult
Rozwiązanie Renault. Źródło: http://autousterka.waw.pl/wp-content/uploads/2016/02/karta_laguna_ph2_hf-1.png

Miała ona za zadanie oczywiście otworzyć drzwi do samochodu, jednak za jej pomocą można było również uruchomić silnik. W zależności od wersji wyposażenia samochodu, odbywało się to poprzez umieszczenie karty w specjalnym czytniku i naciśnięcie przycisku lub samo naciśnięcie przycisku, bez wyjmowania karty z kieszeni.

2002 – „Sezamie, otwórz się!” (i przy okazji ustaw fotele)

Autorski system dostępu bezkluczykowego stale rozwijał Mercedes, wprowadzając w 2002 roku do oferty inteligentny kluczyk wyposażony w pamięć. Za jego pomocą można było oczywiście nie tylko odblokować drzwi oraz uruchomić silnik, ale również przywrócić do pierwotnego stanu ustawienia tych elementów, które korygujemy najczęściej – chodzi tu przede wszystkim o fotele, lusterka, kolumnę kierowniczą. Właściciel samochodu, który pożyczył go np. żonie, nie musiał po wejściu do auta ustawiać wszystkiego od nowa – inteligentny kluczyk robił to za niego, gdy ten zmierzał do pojazdu.

2006 – zapomniałeś o dziecku w samochodzie? Nic nie szkodzi

Początek XXI wieku to zdecydowanie „gadżeciarski” okres w motoryzacji. Swoją cegiełkę do tego stanu rzeczy dołożyło Volvo, które oferowało nie tyle zdalny dostęp do samochodu, to specjalny przycisk, po naciśnięciu którego można było sprawdzić, czy w aucie.. ktoś przebywa.

Czemu to miało służyć, tak do końca nie wiadomo. Ale z pewnością taki gadżet pozwalał sprawdzić, czy ktoś nie włamał się do samochodu, czy ktoś nie dybie na nasze życie ukryty w aucie, albo po prostu – czy nie zapomnieliśmy o dziecku lub zwierzaku pozostawionym we wnętrzu pojazdu. Volvo chyba zorientowało się, że to przerost formy nad treścią i w 2010 wycofało się z tego, niecodziennego pomysłu.

2009 – kluczyk zapłaci za paliwo..

..oczywiście naszymi pieniędzmi. BWM wpadło na pomysł, ażeby uczynić kluczyk czymś więcej, niż tylko urządzeniem do otwierania drzwi w samochodzie. W końcu będąc w ruchu, każdy z nas ma go przy sobie – dlaczego więc nie umożliwić użytkownikom aut BMW płatności zbliżeniowych za pomocą kluczyka..? O tym, jak pionierskie było to rozwiązanie, możemy przekonać się dzisiaj – obecnie przecież każdy nowoczesny smartfon posiada moduł NFC, zintegrowany z kartą płatniczą.

Mimo tego, taki wielofunkcyjny kluczyk nigdy nie wszedł do masowej produkcji.

BMW Drive now - karta
Kluczyk wielofunkcyjny zastąpiła karta płatnicza, powstała we współpracy z Mastercard. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

2009 – „bat” na nastoletnich piratów drogowych i początki ery smart fonów

Kolejną ewolucją w kwestii bezpieczeństwa w motoryzacji było zaprojektowanie kluczyka, który pozwalał na ustalenie limitu prędkości samochodu. Było to rozwiązanie przydatne zwłaszcza dla zatroskanych, amerykańskich rodziców, którzy udostępniali swoje samochody dzieciom – warto pamiętać, że w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych można legalnie poruszać się samochodem osobowym już po ukończeniu 14 roku życia.

Ford MyKey - opis
Fordowski system MyKey wymuszał na nastolatkach ostrożność. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Co ciekawe, inteligentny kluczyk Forda umożliwiał także ustawienie maksymalnej głośności zestawu audio – wszystko po to, aby nastolatek maksymalnie skupił się na jeździe, zamiast na „szpanowaniu” przed rówieśnikami.

W roku 2009 pojawiły się również pierwsze mariaże świata motoryzacji z producentami smartfonów. Wówczas to Mercedes zaprezentował we współpracy z BlackBerry system mbrace, który pozwalał na odległość określić lokalizację auta oraz wydać polecenie o zablokowaniu lub odblokowaniu drzwi. Czyli coś, co oferuje dzisiaj wielu producentów zabezpieczeń antykradzieżowych.

Od 2014 do współczesności

Potęgę branży smartfonów, koncerny motoryzacyjne doceniły już „na całego”. Wystarczy przywołać Teslę model S, która (po dokonaniu odpowiedniej aktualizacji systemu) pozwalała z poziomu smartfona wykonać wszystkie te rzeczy, które normalnie wykonuje się kluczykiem. W międzyczasie na rynku pojawiły się smartwatche, które potrafiły nie tylko otwierać drzwi i uruchamiać silnik, ale również wykonywać parkowanie po wyjściu z samochodu.

Mercedes Mbrace
Kluczyk w smartfonie? Żaden problem. Źródło: https://spidersweb.pl/2015/12/kluczyk-samochodowy-historia.html

Był to oczywiście pomysł BMW, w którym ktoś pewnego dnia pomyślał sobie: po co współpracować z producentami smartfonów? Zróbmy własny smartfon.

I tak też było – kluczyki do najbardziej luksusowych modeli BMW zaczęły przypominać właśnie smartfony: posiadały duży dotykowy wyświetlacz, umożliwiały zdalne sterowanie samochodem, zdalne parkowanie i kilka innych rzeczy.

Kto by pomyślał, że cała historia z kluczykami zaczęła się od kawałka blachy… Co czeka nas w przyszłości? Najpewniej niedługo całkowicie porzucimy fabryczne kluczyki do samochodów i zaczniemy posługiwać się tylko i wyłącznie aplikacjami mobilnymi. Kryptografia, biometria, blockchain – na intensywny rozwój tych gałęzi z niecierpliwością czeka cała branża motoryzacyjna.

Share:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on pinterest
Pinterest
Share on linkedin
LinkedIn

Table of Contents

On Key

Powiązane wpisy